Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 lipca 2010

1 rozdział opowiadania "BESAME SIN MIEDO"


Cześć! :D
Na początku tej notatki napiszę wam dwie ciekawostki o RBD :P Pewnie większość już o tym wie, ale co tam xd to dla niewiedzących.

1. RBD to pierwszy latynoski zespół, który swoja muzyką dotarł do Europy, Azji, Afryki i Ameryki Północnej…
Trzeba dodać, że to pierwszy i już nie istniejący :( Ale zawsze będzie w sercach fanów :) <3
2. Nagrywanie w studio odbywało się w dziwny sposób, otóż każdy z członków nagrywał swoje partie oddzielnie. „Rebels” to jedyna płyta, przy której cała szóstka nagrywała kilka piosenek wspólnie.
To mnie szczerze zdziwiło :P Myślałam, że nagrywają wszyscy razem ;d A tu okazało się, że każdy oddzielnie.



No i teraz pierwszy rozdział mojego opowiadania. Tytuł to "BESAME SIN MIEDO" czyli po polsku POCAŁUJ MNIE BEZ STRACHU.
Głównymi bohaterami będą oczywiście Vondy :) Los A również będą ale zdecydowanie mniej.

Pierwsza mysl jaka przyszla mi do glowy tuz po obudzeniu sie to to ze dzis 25 maja, poniedzialek. Poczatek tygodnia. Jeszcze 5 dni do szkoly i weekend. Ale nie mialam teraz czasu na lezenie i ubolewaniem nad mym ciezkim losem. Akurat dzis nawet chcialo mi sie isc do szkoly. Podobno ma dojsc jakis nowy uczen. Jeszcze nie wiem czy chlopak czy dziewczyna ale dobrze , ze ktokolwiek. Mialam juz dosc tej zgrai idiotow zwanych moimi kolezankami i kolegami, ktorym tylko plotki w glowie jakby to bylo najwazniejsza rzecza w zyciu. Moze ten nowy ktos bedzie warty poznania.
Jest juz dziewiata trzydziesci. Za piec minut ma przyjsc po mnie moja najlepsza jak dotad przyjaciolka Annie. Rowna z niej dziewczyna. Chyba jeszcze nigdy nie zostawila mnie w potrzebie.
"Puk! Puk!"-rozleglo sie od drzwi. Annie przyszla. Jak zawsze punktualnie.
-Ide juz ide.-powiedzialam. Nie lubi jak sie nie wyrabiam.-Dobra to ja ide mamo. A po szkole zajde jeszcze do Sympatii-umowilam sie tam z Maksem, moim chlopakiem- wiec bede wieczorem.
-Dobrze, ale do 20 masz byc w domu.
Moja matka jest zbyt nadopiekuncza. Przecież kończę już 17 lat a ona mnie traktuje jak dziecko. Z Anka rozstalam sie tuz przed pracownia biologiczna bo musialam isc do mojej szafki po ksiazke od hiszpanskiego. Gdy ja wyjmowalam to ktos wpadl na mnie od tylu. Tak walnelam glowa w róg szafki ze huk poszedl chyba co najmniej na pol szkoly. Jak sie obejrzalam to tylko jakis chlopak w zoltej bluzie smignal mi przed oczami. Glowa boli jak cholera.
-Oj chyba troche krwawisz- odezwal sie nieznany mi glos za moimi plecami. Odwrocilam sie i ujrzalam nieznajomego chlopaka. Wygladal na starszego ode mnie. Mial śliczne czekoladowe oczy, krotkie brąz wlosy i prawdopodobnie drogie perfumy bo pachnial niebiansko.
-Eee...-tylko tyle zdolalam wydusic z siebie.Bylam chyba zszokowana po tym malym wypadku.
-Nic mi nie jest. Drobna stluczka.
-Gdyby to byla tylko drobna stluczka to krew nie lecialaby ci po policzku i nie skapywalaby na bluzke-powiedziawszy to usmiechnal sie. Po prostu nie moglam nie odwzajemnic tego slicznego usmiechu. Chlopak wzial mnie pod reke i zaprowadzil do pielegniarki. Po wyjsciu zauwazylam ze siedzial i czekal na mnie a przeciez pielegniarka trzymala mnie u siebie z dobra godzine. Moj opiekun zobaczywszy mnie szybko do mnie podbiegl.
-Nawet sie nie znamy a ty mi pomagasz. Jestes naprawde w porzadku.Dziekuje Ci- powiedzialam. Ale ledwo moglam sie skupic bo dopiero teraz zaczelo do mnie docierac jaki ten chlopak jest ladny.
-Nie masz za co dziekowac. Zawsze pomoge dziewczynie takiej...-nie dokonczyl. Nagle podbiegla do nas jakas laska, Zdziwilam sie poniewaz czule objela go w pasie i pocalowala w policzek. Zrobilo mi sie dziwnie...Bardzo dziwnie.Bylam chyba troche zazdrosna, ale o co? Przeciez tego chlopaka nie znam. Nawet nie wiem jak sie nazywa. Nie powinnam. nie moge. Mam Maksa. I odeszlam...
Ta dziewczyna przez caly dzien nie dawala mi spokoju. Probowalam te mysli odegnac,zapomniec o tym zdarzeniu, o chlopaku, ktorego tak czule przytulila a ktory caly dzien siedzial mi w glowie. Doszlam do wniosku ze musze komus o tym powiedziec. Na pewno nie Maksowi ale powiem Annie. Odwolam randke i opowiem wszystko kolezance, ktorej moge ufac nade wszystko.
Do konca lekcji nie widzialam wiecej chlopca,ktory mi tak czule pomogl. Zastanawiam sie co chcial powiedziec mowiac:"Zawsze pomoge dziewczynie takiej...". Jak chcial dokonczyc? Nie dawalo mi to spokoju.Musialam to powiedziec Annie!
- Hej- powiedzialam.
- Czesc- odburknela. Cos chyba jest nie w humorze. Ciekawe co jej sie dzis przydarzylo.
-Co ci jest? - zapytalam. Moze to jednak zly dzien na zwierzanie sie. To chyba ona dzis potrzebuje pomocy.
- Nic. Tylko mam jutro sprawdzian z geometrii. Chyba ze 20 tematow a ja zadnego nie umiem. Jutro chyba daje sobie wolne.
- Pomoge ci. Ja to umiem to wytlumacze ci. Ale teraz inna sprawa- postanowilam jednak powiedziec. Przeciez chodzilo tylko o sprawdzian. - Dzis w szkole spotkalam pewnego chlopaka. Mowie ci...
- Ty tez? -przerwala mi.- Ja przed chemia widzialam takiego...mezczyzne! Z wygladu bardzo dojrzaly i go chlopakiem nazwac nie mozna.- No to ja juz jemu wspolczuje. Annie sie zakochala i nie ma odwrotu. Pewnie jak zawsze bedzie natretna i biedak nie uwolni sie od niej.
- To moze chodz teraz do ciebie to opowiem ci o tym ktorego ja spotkalam a ty tego ktorego ty spotkalas.
I poszlymy. Do glowy docieraly mi rozne mysli. Najgorsza to ta, ze Annie zakochala sie w chlopaku ktory mi pomogl. To jest najgorszy scenariusz i mam nadzieje ze tak nie bedzie, bo nie chcialabym z nia rywalizowac. A to oznacza... ze chyba...nie wykluczone jest...prawdopodobnie sie zakochalam i to nie w Maksie!!!
- Dobra to ty pierwsza- rzucila Annie.
- O nie ma mowy. Ty juz zaczelas opowiadac to koncz.
- No ok. To wiec siedzialam dzis sobie przed chemia. Cos tam powtarzalam temat o alkanach i co tu widze??? Idzie korytarzem jakis chlopak, taki sliczny, ze no nie moge. Kolana to wydawaly sie z waty. Patrzalam na niego chyba z 5 minut nie mrugajac bo balam sie ze jak zamkne i otworze powieki to juz go nie bedzie. Wiem glupie, ale tak wtedy myslalam.
- To moze opowiedz jak wygladal?- wtracilam.
- Aa, no tak. To mial szara bluze. Taka troche wieksza. Spodnie ciemne i tez takie szersze, a buty to zielone z niebieskim znaczkiem.
- Ten chlopak to... szatyn?- zaczelam sie jakac ze zdenerwowania.
- Tak. A co znasz go?- zapytala- Zamurowalo mnie. Najgorszy scenariusz sie sprawdzil. To w tym chlopaku Annie sie zakochala.Bylam w szoku. Probowalam dojsc do siebie.
- N... Nie. Widzialam tylko go raz jak przechodzil kolo mnie. - W tej sytuacji, beznadziejnej sytuacji jakiej sie teraz znalazlam, nie moglam powiedziec Annie o dzisiejszym zajsciu i o tym ze ja rowniez jestem nim zauroczona.
- A jak ma na imie?- bylam ciekawa.
- Christopher, ale mówią na niego Ucker.




Mam nadzieję, że się spodoba :P
Pozdrawiam wszystkich ;d
bye bye ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz